niedziela, 27 lutego 2011

jednostkowa robota Boga



Nietuzinkowe, mocne, piękne głosy. Maryla Rodowicz, Janis Joplin, Kajah, Grażyna Łobaszewska, Czesław Niemen, Eric Clapton, BB King. Sceniczne potwory. Jednostkowa robota Boga. Ale radia zrobiły badania i badania powiedziały radiom, że ja powinnam słuchać kopii oryginałów. Przerzuciłam się na inne radia :)
Kiedy słyszę "Chmurę chmur" Maryli (klip wyżej), "Jednego serca" Grażyny (klip niżej), “A Woman left Lonely” Janis, to do miasta wpływa wielka, piękna orka, a nosorożec po prostu wali w żyły :)
Poczytałam w archiwach i doczytałam, że ani Grażyna, ani Maryla nie są laureatkami Fryderyka (nagroda polskiej branży muzycznej).
Ale Fryderyka nie dostali też: BB King (no może w tym roku dostanie), Janis Joplin, Etta James. Są oni natomiast laureatami Grammy (Grammy Award, nagroda amerykańskiej branży muzycznej). I te drzwi dla naszych wokalistek uważam za otwarte. Bo czemu nie? I perke...


środa, 23 lutego 2011

pracuję, śpię i znowu piszę

ten post właściwie jest dla mnie - żeby zapamiętać datę :)

pracuję, śpię i znowu piszę,
znowu piszę, piszę, piszę...

to wierszowy opis moich ostatnich czterech dni.
Bo wzięłam dwa dni urlopu, żeby popracować :) też tak macie? Razem z sobotą i niedzielą - cztery. Za mało.
A kiedy z kotletami wpadła koleżanka (przyjaciela w biedzie poznasz :), oceniła bez pardonu:
- Ale ty głupia jesteś. Jeszcze nikt nie napisał książki w cztery dni!
- I na razie tak zostanie! - odpaliłam. - Napisałam tylko połowę.

ten cień na ścianie to moja głowa w czasie pracy (fotka zrobiona telefonem)
te zdjęcia mnie rozśmieszają :) śmieszne są i już!



Pracuję, śpię i znowu piszę,


znowu piszę, piszę, piszę...

czwartek, 17 lutego 2011

kot w domu - człowiek w domu



Kot w domu – święto w domu!
Dziś Światowy Dzień Kota. Kociarze mają używanie. No nie tylko kociarze. Jeszcze większe używanie mają ich pupile. Po południu większość kociarzy zrobi ekstra kocie zakupy, bo dziś świat obchodzi dzień kota.
Ja lubię święta – im osobliwsze, tym bardziej lubię. Sztywniacy krzyczą – to nie święto, to komercja, a fuj! Tfuj nawet!
A przecież czasem tak sobie zohydzamy życie, że kawałeczek święta jest akurat na poprawienie nastroju.
A kot? Kot patrzy. Jakby patrzeniem żył. Siedzi i patrzy. Czasem złapie pieroga albo kawałek ogórka i zaczyna się szaleństwo – hoc pod stół, hoc na parapet, na telewizor hoc, za telewizor, hoc pod łóżko! I wszystkiego ciekawy i łapką dotknie, rozerwie, zajrzy, zje :)
Mój Kicuś pożera mi śniadania. Nauczyłam się więc bronić moje śniadania. To Kicuś nauczył mnie porządku – nic na ladzie w kuchni, garnki pozmywane, kuweta wysprzątana (koniecznie!), drzwi lodówki zamknięte i zaparte taboretem. Teraz ubrania – nic na podłodze, nic na łóżku, w ogóle nic, bo kot w domu.
Jak do mnie trafił? Ja Kicusia znalazłam w piwnicy. Tak się darł, że trudno go było nie znaleźć :) Porzucony, maleńki, choreńki i w ogóle marny. Dziś Kicuś jest Kicolem. I teraz, jak to piszę i zastanawiam się, prawdziwe wydaje się być twierdzenie, że to kot znajduje człowieka, a nie człowiek kota. Mój kot mnie znalazł. Znalazł we mnie człowieka :)
Kocham mojego kota.



i jeszcze wierszyk znany już z wcześniejszych wpisów, ale bardzo pasujący :)

Ten czarny, jak myśl czarna – bez zbędnych ceregieli
rzucony cień gdzieś z nagła i nikt się nie ośmieli
przekroczyć niewidzialnej, choć rzeczywistej drogi.
Przebiegły ten poeta – myśl czarna: Boże drogi!

A tamten znów się snuje tak lekko, jak mgła szara.
Nadzieją zachwycony wciąż mruczy: chwała, wiara.
Szczęśliwy nieprzytomnie, choć wszystko w nim skończone.
Przygarniam go do siebie, jak życie pokręcone.

Ten znowu jak liść stary, bez mocy choć gorący,
upojnie się poddaje powiewom szeleszczącym.
Znużony pełnią życia zasypia w blasku złotym.
Ta myśl, ta mgła, to słońce, ten liść – to moje koty :)

wtorek, 15 lutego 2011

wschód słońca, czyli budyniowa bania zawisła nad polem

wymyśliłam, że opiszę to zjawisko - wschód słońca. Bo kiedyś, będąc pod wielkim wrażeniem zachodu tak to opisałam:
budyniowa żółta bania zawisła nad żółtym polem rzepaku

prawda, że okropnie tandetny opis?
to co się będę wysilać na słowa, ja Wam po prostu pokażę :)
i opiszę dostępną mi i trochę oswojoną technologią, czyli telefonem komórkowym i aparatem Canon :)

no to najpierw świat robi się różowo-niebiesko-lilowy



słońca jeszcze nie widać, ale widać samoloty



budyniowa bania zawisła nad polem rzepaku :)



w sobotę dokończę dzieła (to znaczy dodam fotki), bo w tygodniu to nie mam czasu :)

poniedziałek, 14 lutego 2011

a jeśli się w tobie zakocham?

Walentynka :)

A jeśli się w tobie zakocham?
i stracę dla ciebie głowę?
Zamieszkam na twoich schodach.
Zamieszkam w twoim ogrodzie,
u stóp twoich,
pod stopami,
albo pod gołym niebem,
bo tak się w tobie zakocham,
tak głowę stracę dla ciebie.

A jeśli obce słowo rozdzieli myśli nasze?
Samotna tam zostanę.
Zostanę tam na zawsze…
u stóp twoich
pod stopami,
albo pod gołym niebem…,
bo tak się w tobie zakocham.
Tak głowę stracę dla ciebie.

A jeśli coś istnieje,
coś więcej niż pojąć mogę?
to się spotkamy na schodach,
spotkamy się w twoim ogrodzie.
u stóp twoich,
pod stopami
albo pod gołym niebem.
Bo tak się w tobie zakocham.
Tak głowę stracę dla ciebie…

katedra zamiast kwiatka :)
fot. Bożena Kraczkowska

niedziela, 6 lutego 2011

ciszy okruchem w ptaki



Poeci niechaj wiersze piszą,

ja jestem zaś okruchem takim,

który ptakami karmi ciszę,
a potem ciszą dokarmia ptaki.

wtorek, 1 lutego 2011

wiśnie a śmierć Ziemi

obejrzałam w TV film pt. Śmierć Ziemi. No cóż - niefajnie. Najpierw w nas walnie kometa, potem zaleje woda, potem skuje wszystko lód, a na końcu pożre nas rozdęte Słońce. Przejęłam się i tak to opisałam:


Dinozaury już raz wymarły,

czemu więc człowiek nie miałby wymrzeć?



Pierwsze zagrożenie przyjdzie z nieba:
w Ziemię uderzy asteroida,
a może to będzie kometa.
Nie pytam czy uderzy, bo uderzy na pewno,
pytam: kiedy to się stanie?

A gdy już się stanie - noc będzie trwać rok
i Kalifornia znowu pokryje się lodem.

A gdy już się stanie - zima będzie trwać milion lat
i umrą morza.
I wtedy Słońce pożre Ziemię.



Człowiek powstał z prochu i życie go w proch obraca.
Wszechświat powstał z czarnej dziury 

i czarna dziura go w końcu pochłonie.
Dlatego tak ważne są... wiśnie
.

Fot. Bożena Kraczkowska