środa, 22 września 2010

procedura przeznaczenia


(fragment opowiadania o tym samym tytule)

(...) I o co chodzi z tymi procedurami? Procedura ewakuacji, procedura postępowania z pacjentem, procedura postępowania z trudnym klientem... Procedura taka, siaka, owaka. Minimalne procedury przyszłości. A co z procedurą przeznaczenia?
Dzisiaj, kiedy usiadłam do komputera, żeby zrobić poranny obchód po kosmicznych zakamarkach ludzkich wytworów, kątem oka zobaczyłam, że coś idzie po szybie okna. Spojrzałam spojrzeniem całym. Mucha. Pięła się zaradnie po gładkiej tafli szkła. „Dziś cię nie uratuję” pomyślałam. Bo zawsze je ratuję, otwieram okno, łapię i wypuszczam – pająki, mrówki, biedronki, pasikoniki, ćmy – wszystko co się pnie.
- Może masz dzieci? - mówię wtedy do muchy. - Może ktoś na ciebie czeka? - dodaje jeszcze.
Łapię więc i wypuszczam.
- Może kiedyś mnie ktoś uratuje...
A dzisiaj pomyślałam inaczej – „dzisiaj cię nie uratuję” - pomyślałam.
I zaczęłam to opisywać – to przeznaczenie. Poczułam, że je tworzę. Że tworzę procedurę przeznaczenia muchy. Punkt po punkcie.
- To ja dziś tworzę twoje przeznaczenie - powiedziałam do muchy.
- Nie wypuszczę cię na zewnątrz, zostaniesz tu i wieczorem będziesz leżeć na parapecie martwa. Albo w ciągu dnia pożre cię mój kot. Tak zrobię. Stworzę procedurę twojego przeznaczenia - pastwiłam się nad życiem muchy.
Ode mnie zależało jej życie. Czułam, że mam władzę.
Nagle mnie olśniło - to nie ode mnie zależy życie muchy! Ono zależy od mojego przeznaczenia! Ono, moje przeznaczenie od zawsze wie, czy moja mucha będzie żyć, czy nie. Ja jestem tylko narzędziem. Ta procedura została już rozpisana.
- Ooooo.... pomyślałam – jak tak, to nic z tego! Żadnych procedur! Zerwałam się z krzesła, otworzyłam okno, złapałam muchę i cisnęłam nią na zewnątrz. Mucha zdążyła cicho bzyknąć i wpadła siłą mojej ręki w sam środek pajęczyny.
- Cholera! - krzyknęłam. – No szlaczek! – poprawiłam.
Mucha szarpała się w sieci. „Co robić, co robić?” - gorączkowałam się.
Ogromny, nadęty pająk był już przy niej.
- Jenyyy... - jęknęłam i przyłożyłam do muchy palec. - Łap!
Ale mucha nie złapała. Wplątana w lepkie nitki przeznaczenia dyndała nad parapetem w cieniu ogromnego, głodnego pająka.
Mieszkam w lesie. Codziennie wymiatając z mojego okna pajęczynę mówię do pająka: idź stąd, bo zginiesz. Lecz pająk codziennie nie odchodzi. Pająk codziennie nową sieć rozpina. Uzależniony od mojego okna.
Teraz patrzyłam przerażona na równie przerażoną muchę w sieci. Pająk się nie bał. Jego procedura była w toku. Na razie tylko procedura przyszłości, bo przecież pająk, rozpinając za moim oknem sieć, zaplanował sobie tylko to, że będzie w nią łapał muchy i w ten sposób nie umrze z głodu.
- Cholerne procedury! Nie ma czegoś takiego! - krzyknęłam i bez pardonu wyjęłam muchę z pajęczyny. Z niemałym obrzydzeniem. Mucha, owinięta lepką siecią leżała w bezruchu na mojej dłoni.
- I co? – zapytałam muchę.
- Jajco – odpowiedziała mucha. - Ciekawe jak mnie teraz z tego wyplączesz.
(...)
Fot. Bożena Kraczkowska

sobota, 18 września 2010

moje haiku

lubię zagadki, Herkulesa Poirota, taka pokojowa adrenalinka :) konkursy lubię, ale w konkursach nie wygrywam. I teraz na jednym z portali społecznościowych jest konkurs na haiku. To napisałam i wysłałam, taki oto on jest ten mój haiku:

kręgi na wodzie
rzucony kamień w miasto
lustro księżyca

tematem ma być miasto, no to jest :), a myśl bardzo głęboko zakopałam, hi, hi

czwartek, 16 września 2010

malowane lasy



malowane lasy, barwy przypadkowe
w tej przypadkowości
wiatr

lekko i leniwie zaciera granice
żółci i zieleni
czas

na wschodzie fiolety, dalej ołowiany
mokry i zziębnięty
świt

z bliska mniej już widać, trzeba podnieść głowę
i zajrzeć w puchatą
liść

to moment specjalny – dla ciebie i dla mnie
ten zapach pobudza
myśl

westchnienie, którego nikt już nie usłyszy
dotykam pnia brzozy
dziś

jestem teraz blisko, wspinam się na wzgórze
zostawiam za sobą
las

pierzasty horyzont zwiastuje pogodę
mokrej pajęczyny
wrzask!

*

sobota, 11 września 2010

The Dead Weather i Hang You From The Heavens



The Dead Weather - Hang You From The Heavens... dobrze jest czasem zrozumieć siebie :) Oczywiście to nie jest przetłumaczenie tytułu. Wreszcie zaczęłam się zastanawiać, dlaczego właśnie oni. A usłyszałam ich pierwszy raz tego lata. I fajne to było słuchanie. Stwierdziłam wówczas, że to czysta psychodelia i poszłam do pracy :) potem już o tym nie myślałam. Nie miałam czasu. Słuchałam. I dziś usłyszałam Hang You From The Heavens. Na nowo usłyszałam. Wielkie emocje. Brudna gitara i bas mój uwielbiony. Mogę tego słuchać i słuchać. Podobnie jak Gasoline :) a gitara przecież zupełnie jak w Heartbreaker Led Zeppelin :)
The Doors, PJ Harvey, Janis Joplin, Led Zeppelin,
Deep Purple, czy Black Crowes z moim ulubionym Remedy... słucham tego bez końca i bezendu

środa, 8 września 2010

ludzie jak ptaki życiem poszarpane

mam to szczęście, że codziennie jestem w lesie. Bo mam psa, a las za rogiem miasta. Nie ma co gadać - już jesień. Dzisiaj tylko przysiadła. Jutro się rozsiądzie.

Ludzie są jak te ptaki, które gniazd szukają,
kluczem mądrym, logicznym, chmury rozpruwają,
lecz gdy nie znajdą miejsca, jak nici porwane
opadają na nieba życiem poszarpane


fot. Bożena Kraczkowska

niedziela, 5 września 2010

Maryla Przyjacielem EURO 2012

ostatnio las kręci się wokół Marylki i bardzo dobrze, bo to istotne i pozytywne kręcenie :)
Wczoraj Maryla Rodowicz otrzymała tytuł Przyjaciel EURO 2012.
Oprócz Marylki nominacje otrzymali - Lech Wałęsa, Robert Korzeniowski (były lekkoatleta, czterokrotny mistrz olimpijski w chodzie) i były bramkarz piłkarskiej reprezentacji Polski Józef Młynarczyk.
Zabierając głos po nominacji Marylka powiedziała m.in., że
czuje się wyróżniona tym, że znalazła się w tak wspaniałym gronie i że została zaliczona do przyjaciół Euro 2012. W 1974 r. Maryla uświetniła swoim występem ceremonię otwarcia Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Monachium. Wykonała wówczas piosenkę Futbol (muzyka Leszek Bogdanowicz, słowa Jonasz Kofta). Od tej pory jest prawdziwą fanką piłki nożnej. Trenerowi reprezentacji, Franciszkowi Smudze życzy, żeby był dzielny i nie dał się wyrzucić. Wierzy też w naszą reprezentację i w to, że będzie dobrze.

środa, 1 września 2010